11 maja 2024r. Imieniny: Igi, Miry, Lwa
Gospodarz strony: Andrzej Dobrowolski     
 
 
 
 
   Starsze teksty
 
Skonstruować naród europejski - Jose Ortega y Gasset

 

Wstęp

 

 Żeby zrealizować poważne dzieło trzeba stworzyć plan działania, a ten plan powinien wynikać z jakiejś idei, z jakiejś filozofii postępowania, która w opinii świata uzasadnia to dzieło.

http://www.czasgarwolina.pl Dlatego dynastia Hohenzollernów planując budowę swego imperium poparła ideę reformacji Lutra, która usprawiedliwiła zabór dóbr kościelnych przez księcia i podporządkowała wszystkie ludzkie sprawy poddanych księciu, który stał się nawet głową Kościoła uniezależnioną od nieposłusznego mu papieża - ośmielającego się krytykować zło świeckich władców.

 Dwieście lat później król w Prusach opłacał filozofów oświecenia, by oczerniali Polskę jako kraj nietolerancji religijnej, jako "chorego człowieka Europy", co było przewrotnym kłamstwem, podobnym do dzisiejszej famy o "polskich obozach śmierci". Miało to usprawiedliwić dokonanie rozbiorów.

 Przedstawiamy dziś rozdział książki M. A. Wielomskich opisujący rolę filozofa, którego filozofia stała się ideą uzasadniająca skonstruowanie zjednoczonej Europy - imperium, które muszą zdominować najsilniejsze w Europie Niemcy.

 Jose Ortega y Gasset pochodził z kręgu kultury hiszpańskiej, w której panuje podziw dla Niemiec. (Z tego samego kręgu pochodzi papież Franciszek - z masońskiej Argentyny ukrywającej niemieckich zbrodniarzy.) Twierdził, że koniecznością historyczną jest skonstruowanie narodu europejskiego.

http://www.czasgarwolina.pl


 Oczywiście użytkowy charakter jego myśli tworzonej jakby na zamówienie Niemiec nie wyklucza odnalezienia w jego pismach błyskotliwych uwag o współczesnym świecie.

                                                                                                 Andrzej Dobrowolski



                                                                            

 

 

A. Hiszpańskojęzyczny umysł niemiecki

 Koncepcja Ortegi jest dla nas interesująca z wielu powodów. Nie tylko ze względu na kompleksowość i filozoficzną pełnię, lecz także dlatego, że hiszpański filozof odpowiada na problemy związane z procesem aktualnej transformacji ekonomicznej. Dokonana przezeń krytyka tego zjawiska nie była dokonywana z pozycji przednowoczesnych, jak czynili konserwatyści. lecz w imię obrony procesów modernizacji. W rozdziale drugim pierwszej części pokazaliśmy, że reakcją na niedomaganie procesów pierwszej fazy procesów transformacji było pojawienie się socjalizmu i nacjonalizmu.  Ten ostatni nazywaliśmy nacjonalizmem drugiej fali. Obydwa ruchy miały charakter antyliberalny, stanowiąc reakcję społeczeństwa masowego na słabości parlamentaryzmu, kwestie socjalne i walkę klasową. Ortega staje przed tymi samymi problemami, ale rozwiązuje je w zupełnie odmienny sposób.

http://www.czasgarwolina.pl Modernizację swojej ojczyzny Jose Ortega y Gasset uważał za dziejową konieczność i cel sam w sobie, będąc przekonanym o szkodliwości hiszpańskiego tradycjonalizmu ekonomicznego, społecznego, kulturowego i religijnego. To akcentowanie modernizmu i konieczności odrzucenia tego, co hiszpańsko-tradycyjne, czyni zeń pisarza bliskiego grupie modernistów zwanej mianem Pokolenia '98, które powstało w reakcji na klęską w wojnie ze Stanami Zjednoczonymi w roku 1898 i utratę kolonii (Kuba, Puerto Rico, Filipiny). Tak jak w Pokoleniu '98, tak i u niego najważniejszym tematem jest konieczność pośpiesznej europeizacji Hiszpanii, bez szacunku dla jej dotychczasowych osiągnięć, gdyż to, co tradycyjne nie posiada wartości, uznane zostaje jednoznacznie za passe (tzw. regeneracjonizm). W 1910 Ortega dowodzi: "Regeneracja jest nieodłączna od europeizacji. (...) Regeneracja to marzenie, europeizacja to środek aby je osiągnąć. Po prawdzie, to Hiszpania jest problemem, a Europa jego rozwiązaniem. " To, co dramatycznie różni Ortegę od Pokolenia '98 to fakt, że główny nurt regeneracjonizmu wpisywał się w nurt narodowy, a wręcz nacjonalistyczny. Pokoleniu '98 chodziło o unowocześnienie polityczne i ekonomiczne państwa narodowego, aby uczynić je silnym, zdolnym do uzyskania znaczącej pozycji w stosunkach międzynarodowych. Hasłem nowoczesności w rozumieniu ortegiańskim jest "europeizacja" i samolikwidacja Hiszpanii na rzecz integracji europejskiej.

 Skąd ten pomysł samolikwidacji Hiszpanii i jej rozpłynięcia się w Europie? Ortega przyznaje, że zakochał się w Niemczech i postanowił stworzyć program naprawy Hiszpanii w oparciu o filozofię niemiecką i jej refleksję obracającą się wokół procesów modernizacji. Czytając jego pisma trzeba mieć świadomość, że mamy do czynienia z myślicielem piszącym co prawda po hiszpańsku, ale myślącym po niemiecku.  Opinia ta nie jest złośliwością z naszej strony, bowiem tę intelektualna germanizację zauważają liczni badacze. Podkreślają wielokrotne pobyty Ortegi na stypendiach w Niemczech, a także jego fascynację Immanuelem Kantem i neokantyzmem, Georgem Heglem, Hermanem von Keyserlingiem, psychologiem społecznym Wilhelmem Haasem, Oswaldem Sprenglerem i Martinem Heideggerem. Całe fragmenty pism Ortegi na temat modernizacji i europeizacji Hiszpanii są (prawie) plagiatami niemieckich autorów albo opisami ich poglądów, przedstawianymi jako własne przemyślenia., włączając w to nawet przepisywane od niemieckich myślicieli fobie w stosunku do Anglosasów. Chętnie pokazuje się w tym aspekcie jego niechęć do Arnolda Toynbeego, wraz z uzasadnieniem literalnie skopiowanym od Sprenglera, włącznie z cytatami angielskiego historiozofa.

 Jose Ortega y Gasset przepisywał od Niemców nawet, przynoszące mu intelektualną hańbę fragmenty o charakterze stricte rasistowskim. Między innymi od Juliusa Langbehna zaczerpnął androny o rzekomej wyższości rasy germańskiej, zawierającej w sobie element kierowniczy. Miała być ona grecką formą dla rzymskiej, celtyckiej i iberyjskiej materii. To rasa germańska rzekomo stworzyła Hiszpanię, Francję i Italię, gdy zromanizowani autochtoni byli w tych państwach prymitywną siłą roboczą przypisana do ziemi. Ortega uważał, że Niemcy reprezentują najbardziej usystematyzowaną i uporządkowaną formę, która chciał uzupełnić o hiszpańską spontaniczność i temperament.

 Uprawiana przezeń filozofia miała więc cel na wskroś praktyczny. W swojej wizji modernizacji Hiszpanii odrzucał zarówno marksistowski socjalizm, jak i nacjonalizm, uważając, że nie są one właściwą odpowiedzią na wyzwania czasu. Jego odpowiedzią było twierdzenie o potrzebie pójścia dalej, konieczności stworzenia narodu i państwa europejskiego, a następnie dokonania w jego ramach pełnej europeizacji, czyli modernizacji swojego narodu.

B. Istota buntu mas

http://www.czasgarwolina.pl.

 Cywilizację XIX wieku hiszpański filozof sprowadzał do ściśle ze sobą związanych demokracji liberalnej i techniki. W swoich ocenach zgadzał się z tezami Sieferlego, który wskazywał na to, że nowy sposób produkcji idzie w parze z reformami liberalnymi, koniecznymi do tego, aby społeczną nadbudowę dopasować do nowego reżimu metabolicznego, opartego na paliwach kopalnych. Podobnie twierdził Ortega, dowodząc, że współczesną technikę zrodziło połączenie kapitalizmu z naukami eksperymentalnymi i z demokracją liberalną. Uważał, że taki rozwój wypadków to dziejowa konieczność. Ortega był liberałem i o liberalizmie pisał tak:

 Liberalizm to zasada prawa politycznego, według którego władza publiczna, mimo swej potęgi, sama sobie narzuca ograniczenia, tak, aby nawet kosztem tej władzy zostawić w rządzonym przez siebie państwie miejsce do życia dla wszystkich tych, którzy nie myślą i nie czują tak jak ona, czyli tak jak silniejsi, jak większość. Liberalizm (...) jest najwyższą formą wspaniałomyślności, jest prawem, które większość nadaje mniejszościom i jako takie jest najszlachetniejszym wołaniem, jakie rozległo sie na ziemi od zarania jej dziejów.

 Ortega zauważał jednakże, że liberalizm w połączeniu z nowoczesną techniką posiadał negatywną stronę, gdyż stworzył nowy typ człowieka, który stanowił prawdziwy wytwór cywilizacji XIX wieku - człowieka masowego. Jego analizę przeprowadził w swojej najbardziej znanej pracy, czyli w Buncie mas (1929). Od razy trzeba zaznaczyć, że Ortega, który był elitarystą (o czym poniżej), nie zaliczał się nigdy ani do konserwatystów (świadczy o tym jego pęd do modernizacji), ani zwolenników przednowoczesnego społeczeństwa stanowego. Człowiek masowy nie przynależy automatycznie do stanu trzeciego (mieszczaństwo i włościaństwo - przypis AD), gdyż może nim być także jednostka wchodząca w skład elit.

 Ortegiańskie pojęcie masy ściśle związane jest z pojmowaniem społeczeństwa jako współżycia i współpracy rządzących i rządzonych, czyli wspólnotowego wysiłku na rzecz rozwoju i realizacji projektu zgodnego z epoką. Według Ortegi społeczeństwo składa się z wybitnej twórczej mniejszości i masowej większości, która powinna podporządkować się tej pierwszej. Demokracja liberalna i technika wytworzyły typ człowieka przeciętnego, pragnącego zająć miejsce twórczej mniejszości, której z natury rzeczy powinien się podporządkować. Masa charakteryzuje się tym, że chce żyć, nie będąc przez nic ograniczaną, pragnie swobodnie puścić wodze swoim chęciom i skłonnościom. Hołduje przy tym zasadzie: "Nic, praktycznie biorąc, nie jest niemożliwe, nic nie jest niebezpieczne i nikt nie jest z zasady nadrzędny w stosunku do nikogo." Na tym polega tytułowy bunt mas: masy chcą rządzić i zająć miejsce zarezerwowane dla twórczej mniejszości. Co więcej, człowiek masowy przyzwyczaił się nie odnosić własnej osoby do żadnej zewnętrznej instancji i akceptuje w pełni siebie takiego, jakim jest.

To ostatnie stwierdzenie ściśle wiąże się z ortegiańską koncepcja elit, której jednym ze źródeł były, obok Platona, poglądy niemieckiego poety Johanna W. Goethego. Sam Goethe zaliczał się jeszcze do zwolenników tradycyjnego społeczeństwa stanowego, w którym funkcje polityczne zarezerwował dla arystokracji. Mieszczaństwo, oprócz handlu i rzemiosła, powinno zająć się wytwarzaniem sztuki, nauki, kultury. Ideałem Goethego były jednostki kulturotwórcze, aktywna mniejszość, która nadaje ton całemu narodowi. Ortega odrzucając ideę dziedzicznej stanowości, zachowuje ideę twórczych elit i, powołując sie bezpośrednio na Goethego, stwierdza:

http://www.czasgarwolina.pl Dla mnie szlachectwo to synonim życia pełnego trudu i wyrzeczeń, zawsze gotowego do doskonalenia się, do przechodzenia od tego, co już jest, do wyższych jeszcze celów o obowiązków. Tak rozumiane życie szlachetne jest jaskrawym przeciwieństwem życia pospolitego, bezwładnego, ograniczającego się statycznie do siebie samego, skazanego na wieczne zaskorupienie w sobie, jako że żadna siła zewnętrzna nie zmusza go do wyjścia poza siebie samo. Dlatego też ludzi w ten sposób żyjących nazywamy masą nie tyle ze względu na ich liczbę, ile ze względu na to, że życie ich jest bezwładne i bezwolne.

 Wpływ Goethego jest tutaj widoczny. Pojęcia masy hiszpańskiego myśliciela w dużej mierze pokrywa się z pojęciem ludu u poety, z tą różnicą, że lud u tego ostatniego obejmował najniższy stan, gdy u Ortegi nie mamy już myślenia w kategoriach stanowej stratyfikacji. Według Niemca lud to masa, kształtowana i formowana za pomocą wyższego umysłu, czyli wybitnej jednostki. Lud jest pasywny, nigdy nie dorasta, nie mądrzeje, zawsze pozostaje dziecinny. Jest odpowiednikiem tego co nieświadome. Lud stanowi przedmiot panowania, jego los zależy od panującego; natomiast kiedy lud staje się politycznie aktywny, pojawia sie śmiertelne niebezpieczeństwo dla wszystkich.

 Zdaniem Ortegi, jednostka wybitna odczuwa wewnętrzna potrzebę odwołania sie do norm zewnętrznych, od niej samej doskonalszych, którym dobrowolnie może służyć. Człowiek wybitny tym się różni od pospolitego, że ten pierwszy ma duże wymagania wobec siebie samego, gdy ten drugi, zachwycony własną osobą, niczego od siebie nie wymaga. Człowiek masowy stanowi źródło kryzysu cywilizacji europejskiej, gdyż nie ma żadnych ambicji przekraczania samego siebie, tworzenia nowych wizji i ideałów. To prymityw. Prymitywem jest także wykształcony specjalista, który świetnie zna się na swoim wycinku rzeczywistości, ale nie posiada wykształcenia ogólnego. Ortega mówi wręcz o "barbarzyństwie specjalizacji" i o "ludziach głupio-mądrych".

  Cywilizacja czyniąc go specjalistą, spowodowała zarazem to, że w pełni z siebie zadowolony zamknął się hermetycznie we własnej ograniczoności; a z kolei wewnętrzne poczucie zadufania i własnej wartości prowadzi go do tego, iż pragnie dominować także w dziedzinach nie mających nic wspólnego z jego wąska specjalizacją.

 Ortega stwierdza, że postawa zadufania w sobie osiąga szczyty u specjalistów, którzy w największym stopniu sygnalizują "imperium mas, które z nich w znacznej mierze się składa, a ich barbarzyństwo jest najbardziej bezpośrednią przyczyną demoralizacji Europy. Jednak największym zagrożeniem okazują się masy, które zamiast podporządkować się twórczym elitom, dążą do opanowania państwa i do zniszczenia tychże elit za pomocą państwowej machinerii. Filozof wprost podejmuje kwestię modernizacji i powiązanej z nią kwestii powstania nowoczesnego państwa. Słusznie wskazuje, że państwo z końca XVIII wieku było czymś mało istotnym. Stan ten zmienił się radykalnie w XIX wieku:

 Rodzący się kapitalizm i jego organizacje przemysłowe, w których po raz pierwszy tryumfowała technika - ta nowa, zracjonalizowana, spowodował początkowo rozrost społeczeństwa. Pojawiła się nowa klasa społeczna - burżuazja, od klas już istniejących potężniejsza zarówno pod względem liczebności jak i siły. Owa prężna i bezczelna burżuazja miała przede wszystkim i nade wszystko jeden dar: talent, talent praktyczny. Umiała organizować, porządkować, i nadawać swoim wysiłkom trwały kształt.. Unoszona przez nią, jak przez ocean, płynęła majestatycznie "nawa państwowa". Nawa państwowa to metafora odświeżona przez burżuazję, która sama czuje się jak ocean, wszechmocna i brzemienna w burze.

 Burżuazja stworzyła nowoczesne państwo, które potem w coraz większym stopniu zostało przejęte przez masy:

To właśnie jest największe niebezpieczeństwo, jakie dziś zagraża cywilizacji: upaństwowienie życia, interwencjonizm państwowy, wchłonięcie przez państwo wszelkiej społecznej spontaniczności; wszystko to oznacza unicestwienie historycznej żywiołowości, która w ostatecznym rachunku utrzymuje, żywi i popycha naprzód ludzkie przeznaczenie. Dla masy, która napotkała jakieś trudności czy po prostu rozbudziła w sobie przemożny apetyt na coś, wielką pokusę stanowi owa stała i pewna możliwość zdobycia wszystkiego - bez wysiłku, walki, wątpliwości czy ryzyka - za naciśnięciem sprężyny puszczającej w ruch cudowną maszynę.

 Jose Ortega y Gasset stwierdza, że masa wierzy, iż jest państwem i za jego pomocą niszczy wszystkie twórcze mniejszości. W końcu społeczeństwo będzie musiało żyć dla państwa, dla machiny rządowej. Należy podkreślić, że hiszpański filozof widział wspólność tego zjawiska we wszystkich systemach, które wyłaniały się na gruzach społeczeństwa liberalnego: w późno kapitalistycznych społeczeństwach przemysłowych, w ZSRR i w państwach faszystowskich. Wszędzie dostrzegał rządy mas dążących do coraz większej etatyzacji życia. Szczególnie faszyzm i bolszewizm stanowiły dlań "ruchy ludzi masowych, kierowane przez ludzi poślednich, pozaczasowych, pozbawionych pamięci i świadomości historycznej”.

C. Przełamanie buntu mas

 Powyższe wywody Ortegi zawierają jedną z pierwszych całościowych i krytycznych analiz społeczeństwa, które wyłoniło się w wyniku inicjalnego etapu procesu transformacji zidentyfikowanej przez Sieferlego. Tradycyjna, zrośnięta z cywilizacjami agrarnymi, struktura społeczna rozpadła się - zdaniem Ortegi - bezpowrotnie. Jak już wspomnieliśmy, nie można go uznać ani za konserwatystę, a tym bardziej za reakcjonistę. Był fascynatem modernizacji, industrializacji i techniki - i ta fascynacja całkowicie oddzielała go od zapatrzonych w tył społecznych tradycjonalistów. Ortega to liberalny elitarysta, który w powstaniu mas upatrywał zagrożenia właśnie dla liberalizmu i idei społeczeństwa obywatelskiego. Odrzucał wszystkie kierunki polityczne, które problemy wyrosłe z liberalizmu próbowały rozwiązać przez antyliberalizm. Stał na stanowisku, że liberalizm ma swoje racje i trzeba mu je przyznać per saecula seaculorum. Występują w nim jednak pewne niedociągnięcia, które należy odrzucić. Ortega stwierdza, że Europa musi zachować istotę liberalizmu, a zarazem go przezwyciężyć. Jego zdaniem, imperatyw wolności politycznej jest już na stałe wpisany w europejskie przeznaczenie.

http://www.czasgarwolina.pl Hiszpański filozof uważał, że dziewiętnastowieczny liberalizm trzeba zastąpić czymś doskonalszym. Ortedze marzyła się zreformowana postać prawdziwego społeczeństwa, nie negująca tego wszystkiego, co osiągnął wiek XIX, który ostatecznie zerwał z ideą społeczeństwa stanowego. Chodziło o sformułowanie nowego ideału wspólnotowości, który zintegruje wszystko to, co stworzył wiek demokracji liberalnej i techniki. Takim ideałem miał być socjalizm, ale rozumiany inaczej niż w tradycji socjalizmu proletariackiego. Na kształtowanie się idei socjalizmu Ortegi największy wpływ miał neokantyzm rozwijany w szkole marburskiej, głównie przez Pawła Natorpa. Był to socjalizm oparty o oświeceniową pedagogikę skierowaną do społeczeństwa masowego, który głosił potrzebę nowej wspólnotowości w nowoczesnym świecie. Zmierzał do uspołecznienia człowieka masowego, który do tej pory był puszczony samopas przez zwolenników "liberalizmu abstrakcyjnego". Cel tegoż socjalizmu stanowiła wspólna praca na rzecz kultury, skutkująca porządkiem i pokojem. Dla Ortegi socjalizm to:

 najpoważniejsze i najszlachetniejsze słowo, słowo boskie, wywodzące się z moralnego słownika nowożytności, które nie może oznaczać tylko negacji. /.../ Dla mnie socjalizm to nowe słowo, słowo oznaczające wspólnotę i wspólnotowość, słowo eucharystyczne, które symbolizuje wszystkie najnowsze i najpłodniejsze cnoty, wszystkie twierdzenia i konstrukcje. Dla mnie socjalizm i ludzkość stanowią synonimiczne głosy, wołające o te samą, wyższą ideę, i kiedy się je wypowiada z wigorem i przekonaniem Bóg staje się ciałem i zamieszkuje pomiędzy ludźmi.

 Dla Ortegi socjalizm stanowił paradoksalnie synonim prawdziwego liberalizmu. Chodziło o wypracowanie ideału moralnego, bazującego na pedagogice socjalnej, którego celem było uspołecznienie człowieka i uświadomienie mu wartości jego pracy na rzecz wspólnoty. Ortega socjalizmowi przypisuje zadanie kształcenia elitarnych mniejszości, które mają stymulować rozwój narodu. W ten sposób połączył ideę liberalizmu i elitaryzmu: elita miała stanowić grupę ukonstytuowaną przez ludzi najlepszych, czyli tych, których sposób przeżywania świata wyraża się w postawie moralnej, służącej wzniosłym ideom i wartościom.

 Tradycje socjalizmu państwowego Ortega - jako arystokratyczny liberał - odrzucał, uważając, że coraz silniejsze państwo narodowe ostatecznie zdławi żywotne siły narodów europejskich. Uważał, że tylko opisywana przez niego forma socjalizmu otwiera drogę do uratowania społeczeństwa obywatelskiego przed państwem. Jego socjalizm był pozaetatystyczny i miał polegać na silnym, autonomicznym zaangażowaniu społeczeństwa w realizację celów wspólnotowych, przy czym cele te winny być definiowane nie przez państwo, lecz przez twórcze elity. To wizja społeczeństwa obywatelskiego z hegemonialnym statusem elit.

D. Ortega jako konstruktywista

.http://www.czasgarwolina.pl

 To ostatnie stwierdzenie prowadzi nas do serca ortegiańskiej idei społeczeństwa i narodu. Tu dopiero widać bardzo duży wpływ poglądów Goethego, a także Wilhelma von Humboldta na to, jak Ortega rozumiał ideę narodu. Wręcz można mówić, że poglądy tych dwu Niemców stanowiły dlań paradygmat myślenia o narodzie. Daje temu wyraz w swoim wykładzie wygłoszonym w Berlinie kilka lat po wojnie (1949), a opublikowanym jako Rozmyślania o Europie (1960), w którym w pełni utożsamia się z poglądami Humboldta. Te z kolei wynikały w dużej mierze z wpływów Goethego.

 Zatrzymajmy się więc chwilkę przy tym, jak Goethe w ogóle rozumiał naród. Jak to już zostało wspomniane, pojęcia ludu u Goethego i masy u Ortegi w znacznej mierze się pokrywają. Obydwaj uważali, że naród obejmuje wszystkie klasy społeczne, stanowi jedność tychże warstw. Podczas gdy pojęcie ludu i masy opisywało niezorganizowane tworzywo, naród oznaczał wspólnotę, która posiadała swoje cechy szczególne, charakterystyczne, odróżniające ją od innych wspólnot narodowych. Oczywiście ton tejże wspólnocie nadają wyższe warstwy, w tym przede wszystkim warstwa ludzi wykształconych. Ona to właśnie tworzy specyficznie narodową kulturę charakterystyczną dla danego narodu. Goethe uważał, że narody mogą być nawet nieśmiertelne, ale ich istnienie zależy od wysiłku duchowego elit, od procesu ciągłego wzrostu i stawania się. Takie pojmowanie narodu - przede wszystkim jako narodu kulturowego, a nie narodu politycznego - znajdziemy u Ortegi.

 Według Ortegi naród opiera się na historycznie narosłych zwyczajach, które jednakże przez kolejne pokolenia, zgodnie z metodą dialektyczną (dialektyka pokoleń), na nowo muszą być definiowane i uzgadniane z wymogami życia. Rozwój narodu wymaga, aby w każdym pokoleniu pojawiła się twórcza mniejszość, która narzuci nowy projekt, przystosowany do wymagań nowej generacji i będący atrakcyjnym programem dla całego społeczeństwa. Twórcza mniejszość musi wypracować plan na przyszłość stanowiący podstawę dobrowolnej współpracy członków narodu.

 Jose Ortega y Gasset przywołuje, omówioną już przez nas, definicję Renana - narodu jako codziennego plebiscytu. Ma do niej stosunek ambiwalentny. Zgadza się z zasadą, że naród to codzienny plebiscyt. Nie podziela natomiast samej istoty idei Renana zakładającej, że tym co jednoczy ludzi jest wspólna przeszłość. Ortega wpisuje się w znaną już nam dobrze, narrację konstruktywistów takich jak Gelner, Berlin, Kohn czy Hobsbawn, gdyż uważa, że idea narodu to konstrukcja stworzona przez kulturotwórcze elity, które z dostępnego i przypadkowego materiału ludzkiego mogły stworzyć znane nam narody lub inne konstrukcje o odmiennej tożsamości. Wszystko jest tylko kwestią celów i zastosowana przez twórcza elitę metod, jej pomysłów i socjotechnicznych umiejętności. Z każdej masy można stworzyć każdą wspólnotę. Tożsamość ma charakter subiektywny i wolicjonalny, gdyż znajduje się w rękach jej pomysłodawców - mniejszościowej kreatywnej elity. To, co podkreśla pogardliwym mianem "balastu przeszłości" nie zrodziło się w duszy człowieka Zachodu spontanicznie i organicznie, lecz wywodzi się z "przedstawionej przez romantyków, erudycyjnej interpretacji idei narodu".  Jego zdaniem to nie patriotyzm i tradycja stwarzają narody - jak uczą symboliści - dzieje się akurat odwrotnie, czyli naród istnieje wtedy "gdy w umysłach pewnej grupy ludzi tkwi projekt jego powstania", acz nie zawsze manipulatorom "uda się ten projekt spełnić". Naród spaja idea rzucona przez elity, uwodząca, wspaniała i zachwycająca, która stanowi program współdziałania na przyszłość. "Jeśli jest wspólna przyszłość, to wtedy cała ta reszta stanowi siłę konsolidującą; ale nic poza tym". Naród nie opiera się na wspólnej przeszłości i tradycji - twierdzi Ortega - gdyż ta jest konstruowana przez historyków, ale na programie skierowanym w przyszłość, który musi być odpowiednio atrakcyjny, aby móc oprzeć na nim pracę wspólnotową:

http://www.czasgarwolina.pl Największym obowiązkiem każdego pokolenia jest wypracowanie dla kolejnego pokolenia nowego, świeżego, owocnego ideału. To właśnie, nie zaś żadną inną rzecz nazywamy rozwojem. Praca tych, którzy jesteśmy już starzy - praca która ocali nas przed pesymizmem - musi zagłębiać się w tamtej śnieżnobiałej kopalni prawdomówności i nauki, abyśmy mogli rozpocząć rzeźbienie w ogromnych blokach dziewiczego marmuru wielkiego ideału politycznego. Misja edukacyjna polega na czynieniu żywotnym tego ideału rok za rokiem, stopniowo, ponieważ nie jest on ani chwilowym, ani łatwym zadaniem wszczepiania ideału w narządy zwiędłej rasy.

 Szkielet narodu współtworzą: 1/ program powszechnego współżycia w celu przeprowadzenia wspólnego przedsięwzięcia; 2/ poparcie ludzi dla tego programu. Państwo narodowe opiera się na zasadzie dobrowolnego akcesu do narodu. Państwo, według jego definicji, zawsze "jest zaproszeniem przez jedną grupę ludzi innych ludzkich grup do połączenia sił w celu wykonania jakiegoś wspólnego przedsięwzięcia. Konsekwentnie, naród pojawia się tam, gdzie każda jednostka czuje się aktywnym poddanym państwa, jego wspólnikiem i współpracownikiem. "Naród - pisze Ortega - w tym sensie tego słowa, oznacza hipostatyczny związek władzy publicznej z kierowaną przez nią zbiorowością", Stąd państwo narodowe już w swoim założeniu jest demokratyczne. Z poparcia ogółu dla idei rządzących mniejszości rodzi się wewnętrzna siła państwa narodowego, czym różni się ono od wszystkich dawniejszych, "w których jedność rodziła się i utrzymywała przy życiu w wyniku zewnętrznej presji tego Państwa na odmienne grupy."

 Każdy naród sam musi wydać z siebie projekt. Nie powinno brać na siebie tego zadania państwo odgórnie kształtujące naród lub społeczeństwo. Tutaj pełnię osiąga ortegiańska idea społeczeństwa obywatelskiego. Stanowi ono agorę, na której odbywa się codzienny plebiscyt. W jego przebiegu elity prezentują masom swoje projekty, które rządzeni przyjmują za swoje. Stąd też bierze się antyetatyzm Ortegi. Rozrastające się państwo niszczy tę agorę, tłumiąc siły witalne narodu, tłamsząc twórcze jednostki, niszcząc prawdziwe elity, ostatecznie sprawiając, że wszystkim zaczyna rządzić bezkształtna przeciętna masa, niezdolna do stworzenia twórczego projektu i realizowania go z zapałem, aby naród mógł utrzymać swoją witalna siłę. Zauważmy, że pokrewni mu elitaryści włoscy (G. Mosca, B. Croce , N. Bobbio) z wysokości swoich salonów dokładnie w taki sposób definiowali faszyzm.

E. Konstruowanie narodu europejskiego

.http://www.czasgarwolina.pl


 Przedstawiona wyżej ortegiańska koncepcja narodu jako codziennego plebiscytu w sprawie przyszłości to tylko jedna strona dialektycznego stosunku, w jakim idea narodu pozostaje do idei społeczeństwa europejskiego. Ortega uważał, że pojawienie się narodu było oryginalnym europejskim dziełem, możliwym tylko i wyłącznie dzięki europejskiej matrycy społeczeństwa, którą można scharakteryzować jako jedność w wielości. Dlatego wskazuje na dwa wymiary funkcjonowania narodów europejskich: w ramach społeczeństwa europejskiego, jak również w ramach zespołu zwyczajów właściwych dla poszczególnych narodów, a więc je wyróżniających. Stosunek między narodami a społeczeństwem ma charakter dialektyczny. To jeden z wielu momentów przemyśleń Ortegi na wskroś przesiąkniętych kategoriami dialektycznymi, w czym bez wątpienia przejawia sie wpływ Hegla. Żeby zrozumieć stosunek narody-Europa, trzeba więc zbadać obydwie strony, a następnie umiejscowić je w stosunku dialektycznym do siebie.

 Kwestię tego, jak Ortega pojmował koncepcję narodu, już przedstawiliśmy. Przyjrzyjmy się teraz temu, czym było dla niego "społeczeństwo europejskie". Pojęcie społeczeństwa Ortega definiuje bardzo szeroko jako współżycie ludzi w określonym systemie zwyczajów. Definicja ta jest tak szeroka, że odpowiada definicji cywilizacji, do czego Hiszpan sam się odnosi, mówiąc o uczestnictwie "w wielkim społeczeństwie europejskim ukonstytuowanym przez rozległy system zwyczajów, który niezbyt fortunnie zwykliśmy nazywać cywilizacją. Do kwestii tej wrócimy jeszcze w dalszej części opracowania, gdyż okazuje się ona tak naprawdę kluczowa dla problemu jedności europejskiej: czy źródłem tej jedności jest wspólna cywilizacja, w obrębie której funkcjonują odrębne, suwerenne narody, czy też możemy mówić o społeczeństwie europejskim, w którym pozbawionym suwerenności narodom przypada w udziale jedynie zadanie zapewnienia kulturowej różnorodności? Bez wątpienia przyjęta przez Ortegę definicja społeczeństwa przesądza o wizji przyszłej Europy rozwijanej przed czytelnikiem. Oto czytamy:

 narody europejskie już od dawna stanowią społeczeństwo, zbiorowość w tym samym sensie, jakie posiadają te wyrazy dla każdego z narodów składających się  na nie. Społeczeństwo to posiada wszelkie cechy takowego: istnieją europejskie zwyczaje, europejskie obyczaje, europejska opinia publiczna, prawo europejskie, europejska władza.

 Jose Ortega y Gasset utrzymuje wręcz, że wojny europejskie miały prawie zawsze charakterystyczny styl podobny do waśni domowych. Potem idzie dalej i stwierdza, że Europa nie tylko była jednym społeczeństwem, ale że jako społeczeństwo wyprzedza istnienie narodów europejskich. Twierdził, że narody Zachodu "kształtowały się z wolna jako gęstsze ośrodki socjalizacji w obrębie rozleglejszego społeczeństwa europejskiego, które jako przestrzeń społeczna istniało przed nimi". Ze stwierdzenia, że w Europie wszyscy czuli się jak w domu wyciąga wniosek, że w takim razie istniało coś takiego jak społeczeństwo europejskie, zalążek narodu europejskiego. Jedność Europy nie jest dlań fantazją, lecz rzeczywistością: za fantazje uznaje natomiast przeświadczenie, że "Francja, Niemcy, Włochy lub Hiszpania to substancjalne, a zatem pełne i niezależne rzeczywistości." I dalej: "Jeśli więc spoglądamy na narody, by tak rzec, pod światło, dostrzegamy w nich społeczeństwo europejskie niczym znak wodny na papierze. Są jednak tacy, którym nie udaje się go dostrzec."

 Istotą Europy jest dialektyczne napięcie, w ramach którego konstytuuje się i realizuje idea wspólnej Europy, przy czym każdy naród nadaje jej odmienną interpretację zgodną z posiadaną przez siebie koncepcją życia i tkwiącą u jej podłoża wrażliwością witalną. W takim pojmowaniu społeczeństwa europejskiego widać wpływ niemieckich intelektualistów, patrzących na Europę jako na przestrzeń wspólnej kultury i myślących o niej w kategoriach uniwersalistycznych. Ortega daje temu wyraz we wspomnianym wykładzie Rozmyślania o Europie wygłoszonym w Berlinie (w 1949). Wskazuje tu, że najbliższy jest mu sposób patrzenia na Europę  reprezentowany przez liberalnych Niemców, takich jak Wilhelm von Humboldt i jemu współcześni. Podkreśla, że Humboldt dobrze rozumiał, iż Niemcy mogą być Niemcami tylko wtedy, kiedy będą czuli się częścią Europy, ale jedność kulturowa wcale nie domaga się stworzenia jedności politycznej. Wręcz przeciwnie, Humboldt przestrzegał przed powstaniem państwa panniemieckiego, gdyż naruszyłoby to równowagę na Starym Kontynencie; uważał, że zjednoczone Niemcy przekształciłyby się w państwo zdobywcze, czego nikt nie chce. Ortega przytakuje temu i stwierdza - co wydaje się nam tezą mocno dyskusyjną - że do czasów cesarza Wilhelma nacjonalizm niemiecki należał do najbardziej umiarkowanych w Europie. Ale już u Bismarcka, który zaczął eksploatować największą wadę niemiecką, jaka jest furor teutonicus."

 Stosunek Humboldta do własnego narodu wynikał w dużej mierze z wpływów Goethego, który zawsze ściśle rozróżniał kwestię kulturowej jedności Niemców i kwestie jedności politycznej, a także uważał, że nie ma prawdziwej niemieckości bez europejskości. Jak pisze Mommsen w swojej monografii poświęconej politycznym poglądom Goethego, ten najbardziej znany niemiecki poeta sądził, że tak jak dla Francji właściwy jest centralizm polityczny, tak dla Niemiec właściwa jest zupełnie inna tradycja. Zarówno u Goethego, jak i Ortegi znajdziemy przekonanie, że ludzkość, podobnie jak Europa tworzona jest przez różnorodność i wielość narodów. Goethe sprzeciwiał się wszelkim tendencjom izolacjonistycznym w niemieckiej kulturze. Zwalczał nacjonalizm, który wyrażał się poprzez odcięcie od kultury europejskiej czy też światowej i nienawiść do innych kultur narodowych. Goethe uważał wręcz, że taka nienawiść właściwa jest dla ludzi znajdujących się na niższym szczeblu rozwoju, natomiast dla lepiej wykształconych istnieje obowiązek, aby działać łagodząco i pojednawczo na stosunki między narodami.

 Stąd poeta krytycznie odnosił się do nacjonalizmu niemieckiego zbudowanego na nienawiści do Napoleona, stwierdzając trzeźwo, że gdy zabraknie Napoleona, zabraknie paliwa dla niemieckiej świadomości narodowej. Jego ideałem była kultura światowa, która opiera się na wzajemnym szacunku narodów do siebie, na ciągłej wymianie między ich kulturowymi osiągnięciami. Zarówno jednostka jak i każdy naród powinien służyć ogólnoludzkim celom, zachowując jednak przy tym swoją indywidualną (narodową) odrębność i specyfikę. Dokładne takie samo rozumienie tego, co narodowe i co europejskie, znajdziemy u Ortegi.

 Ortega zgadza się z Goethem, Humboldtem i Niemcami z tamtej epoki, że należy odrzucić ideę państwa narodowego. Co więcej, ich poglądy uważa za przejaw głębi niemieckiego ducha, która rzekomo polegała na tym, że myśląc o narodzie patrzyli jednak dużo dalej. Ortega stwierdza wręcz, że ich przekonania to "olśniewające widowisko intelektualne i moralne!" Podkreśla, że intelektualiści ci już wtedy zrozumieli, że państwo narodowe nie jest przyszłością Europy.

 Zdaniem Ortegi Europejczycy na początku XX wieku zaczęli już definitywnie dusić się w "ciasnych ramach narodu", a sam naród, "który był przedtem wielką, otwartą przestrzenią, stał się teraz prowincją, interiorem." Ortega mówi o fatalnych barierach, w postaci granic politycznych, stojących na drodze rozwoju gospodarki Niemiec, Anglii czy Francji. W związku z tym "silne, jak nigdy dotychczas, dążenia do rozwiązania najtrudniejszych i najpilniejszych spraw rozbijają się o kraty klatki, w której miałyby być realizowane; to jest o dotychczasową organizację Europy złożonej z małych niezależnych narodów." Jego zdaniem, każdy prawdziwy Anglik, Francuz czy Niemiec czuje się skrępowany granicami własnego narodu. Twierdzi, że współczesny Europejczyk nawet nie wie, do czego użyć państwa parlamentarnego, w czym przejawia się utrata jego wiary w państwo narodowe.

 do którego jest przypisany i w którym czuje się jak więzień. Jeśli przyjrzymy się uważnie owej utracie szacunku, to spostrzeżemy, że obywatele większości państw europejskich po prostu nie szanują własnego państwa. Nie ma sensu przysłaniać faktu niedomaganiami poszczególnych instytucji, bo to nie one utraciły swój prestiż. lecz państwo, które stało się już za małe. Po raz pierwszy w historii Europejczyk widzi, że jego plany gospodarcze, polityczne, intelektualne nie mieszczą się już w ramach własnego narodu czy państwa i zaczyna odczuwać, że pełne rozwinięcie własnych możliwości życiowych, własnego stylu życia jest nie do pogodzenia ze szczupłością rozmiarów zbiorowości, w której jest zamknięty.

 Jose Ortega y Gasset uważa, że tutaj kryje się jedna z przyczyn dekadencji Europy. Oto Europejczyk odkrył, że zwiększyły się jego możliwości, ale ich pełna realizacja napotyka opór ze strony starej organizacji, w chwili obecnej już niewystarczającej. Hiszpan wskazuje na przewagę amerykańskiej gospodarki, która dysponuje kilkakrotnie większą siłą nabywczą niż poszczególne państwa europejskie. Jego zdaniem, racjonalizacja jest konsekwencją rozmiaru. Gdyby Europejczycy produkowali samochód przewidziany dla 500 milionów ludzi, czyli na wszystkie rynki europejskie i ich kolonie, mógłby być on lepszy i tańszy niż Ford produkowany na rynek o sile 120 milionów nabywców.

 Hiszpański filozof obwieszcza jak przedstawia się "autentyczna sytuacja Europy":

 długa i wspaniała przeszłość doprowadziła ją do nowego stadium rozwoju, w którym wszystko stało się większe; ale zarazem struktury będące przeżytkiem owej wspaniałej przeszłości stały się za ciasne i utrudniają obecnie jej dalszy rozwój. Europa powstała jako zbiór małych narodów, idee i uczucia narodowe były (w pewnym sensie) jednym z najbardziej charakterystycznych wynalazków europejskich. Teraz Europa jest zmuszona przezwyciężyć samą siebie. Oto schemat wielkiego dramatu, jaki rozegra się w nadchodzących latach. Czy Europa potrafi uwolnić się od przeżytków przeszłości, czy zostanie na zawsze ich więźniem?"

 Jego zdaniem nacjonalizmy są dla Europy ślepym zaułkiem i drogą bez wyjścia. Co więcej, działają przeciwko zasadzie narodotwórczej, gdyż nacjonalizm "ma charakter wyłączający innych, podczas gdy zasady narodotwórcze maja charakter włączający" Ortega uważa, że ponieważ w Europie wszystko juz zostało skonsolidowane, to nacjonalizm jest tylko i wyłącznie pretekstem, aby nie myśleć i nie wytyczać sobie nowych wielkich przedsięwzięć. Charakteryzuje go następująco:

 Prostota środków, jakimi operuje, i kategoria ludzi, do których trafia, świadczą najlepiej o tym, że jest to wręcz coś przeciwnego do twórczego procesu historycznego. Jedynie decyzja konstrukcji z wielu ludów naszego kontynentu jednego wielkiego narodu mogłaby tchnąć w Europę nowe życie. Zaczęłaby znowu wierzyć w siebie, co automatycznie spowodowałoby zwiększenie wymagań wobec siebie i narzucenie sobie dyscypliny.

 Ortega mówi wprost o potrzebie "konstrukcji z różnych ludów naszego kontynentu jednego, wielkiego narodu", co oczywiście nie miałoby się odbywać w historycznej próżni. Podstawą nowego projektu ogólnoeuropejskiego musiałoby być - o czym filozof wprost nam nie mówi, ale co logicznie wynika z całokształtu jego koncepcji - napisanie nowej historii politycznej i literackiej Europy, w której uwypuklone zostałyby wszystkie elementy wskazujące na istnienie społeczeństwa europejskiego i jego pierwotność wobec idei narodowej. Z takie reinterpretacji historii naszego kontynentu powinien wyłonić się nowy krajobraz europejski, który przesłoniłby pamięć skłóconej i wojowniczej przeszłości Europejczyków. Ortega sam dokonuje takiej reinterpretacji pisząc:

 dusze Francuzów, Anglików czy Hiszpanów różnią się, dotyczy to przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, ale mają tę samą strukturę psychologiczną, która ponadto, w coraz większym stopniu wypełnia się wspólna treścią. Wspólne stają się; religia, nauka, prawo, sztuka, wartości społeczne i erotyczne. Otóż to są właśnie sprawy duchowe, którymi się żyje. A zatem mamy w rezultacie do czynienia z większą jednolitością niż ta, jaką byśmy osiągnęli, gdyby wszystkie dusze ulepione były z tej samej gliny.

 Hiszpański filozof stwierdza dalej, że większość naszych idei wywodzi się ze wspólnego europejskiego źródła: "Dzisiaj ważniejsze jest dla nas to, co mamy z Europejczyka, niż to co mamy specyficznego z Francuza, Hiszpana itd.". Jose Ortega y Gasset stoi na stanowisku, że obecnie Europejczycy wkraczają w okres, w którym idea Europy może przekształcić się w nową ideę narodową. Co więcej, uważa, że im bardziej państwo narodowe Zachodu będzie wierne swoim najistotniejszym autentycznym treściom, tym bardzie będzie uprawnione, aby zlać się w gigantyczne państwo kontynentalne. Na przeszkodzie tego procesu staja jedynie stare przesądy "narodowe". Jego zdaniem, narody europejskie doszły do takiego momentu, że mogą się uratować jedynie wówczas, jeśli powiedzie się próba upowszechnienia wśród nich opinii, iż narodowość, jako najdoskonalsza forma życia zbiorowego to bezpłodny dla przyszłości anachronizm.

 Hiszpański Europejczyk uważa, że nowe twórcze elity powinny poświęcić się realizacji projektu utworzenia narodu i państwa europejskiego, czyli Zjednoczonych Stanów Europy jako wielkiego państwa narodowego. Ortega pyta: "Czy któregoś dnia ów oczywisty zmierzch europejskich narodów nie okaże się koniecznością a priori, warunkiem umożliwiającym stworzenie Stanów Zjednoczonych Europy, drogą do zastąpienia europejskiego pluralizmu formalnym zjednoczeniem Europy?" Projekt budowy takiego nowego państwa stanowiłby środek na przezwyciężenie buntu mas i demoralizacji, gdyż wtedy zarówno elity, jak i rządzeni mogliby się wspólnie poświęcić budowaniu nowej Europy, która dzięki temu odzyskałaby także swoją kluczowa pozycję na świecie. Byłaby w stanie skutecznie rzucić wyzwanie USA i ZSRR. Ortega stwierdza wręcz, że nie bardzo widać "czym bardziej wartościowym moglibyśmy się zająć, my mieszkańcy tej części planety, jeśli nie właśnie urzeczywistnieniem zapowiedzi, jaką od przeszło czterech wieków (era nowożytna, reformacja, oświecenie - przypis AD) niesie w sobie słowo Europa.

Takie postawienie sprawy zbiega się w jeszcze jednym punkcie z, sygnalizowanym wielokrotnie, niemieckim tokiem jego myślenia. Projekt utworzenia wielkiego europejskiego narodu i państwa stanowiłby antidotum na problem, którym przede wszystkim zajmowali się Niemcy, a to z racji dążności do podporządkowania sobie Europy Środkowo-Wschodniej, zamieszkałej głównie przez ludność inno-plemienną. Niemcy nie raz odrzucały prawa mniejszych narodów do samostanowienia, uważając, że ich roszczenia powodują tylko chaos i zamieszanie, a nacje te powinny zrozumieć, że dla własnego dobra, i dobra Europy, musza podporządkować się silnym, kulturotwórczym narodom, a konkretnie - Berlinowi albo Wiedniowi. Ortega przyjmuje niemieckie rozróżnienie na narody kulturotwórcze i masowe, wprost stwierdzając: "Przez słowo Europa rozumie się przede wszystkim i właściwie trójcę: Francję, Anglię i Niemcy." http://www.czasgarwolina.plZdaniem Ortegi to te trzy narody (a nie Grecja, Rzym i Christianitas - przypis AD) stworzyły wzór ludzkiej egzystencji, na podstawie którego została zorganizowana Europa. Obok "istnieją także narody masowe buntujące się przeciwko wielkim, twórczym narodom, owym mniejszościom w społeczności międzynarodowej, które stworzyły historię." Ortega przenosi bunt mas na obszar stosunków międzynarodowych, stwierdzając istnienie "buntu narodów masowych". Jego zdaniem, narody masowe odrzuciły system norm zwany cywilizacją europejską i nie mając nic twórczego do zaoferowania, stanowią element warcholski. (Ortega pisze to już po dwóch wojnach światowych, użyciu gazu na polu walki i w komorach śmierci!!! - przypis AD).

 Z tych słów jednoznacznie wynika, że trzy główne narody mają mieć prawo do swojej dalszej ekspansji i to dla dobra całej Europy, gdyż tylko one reprezentują prawdziwe społeczeństwo europejskie. Przypomnijmy, że Ortega mówi wprost o fatalnych barierach stojących na drodze rozwoju gospodarki Niemiec, Anglii i Francji - granicach politycznych (także celnych). Nowe "narody masowe" - chodzi głównie o narody z Europy Środkowo-Wschodniej, o czym Ortega wprost nie pisze, ale co jest historyczną oczywistością - powinny podporządkować się wielkiej trójce i zrezygnować ze swoich pretensji do posiadania państwa narodowego, jak i narodowej gospodarki, także dla dobra całej Europy, a więc także ich samych.

 Dać się skolonizować Francji, Anglii i Niemcom dla własnego dobra? Trudno nam oprzeć się wrażeniu, że myśl ta stanowi refleks rozważań Juliusa Langbehna i innych niemieckich rasistów z przełomu XIX i XX wieku o rzekomej wyższości i niższości ras ludzkich. Ortega nasiąkł niemieckim rasizmem w okresie międzywojennym i nigdy się od tej idei nie odżegnał, co nie przeszkadzało mu stylizować się na wzorowego euronacjonalistę. Rasizm ten nie przeszkadza także jego współczesnym gloryfikatorom. Dziwi entuzjazm dla jego pisarstwa szczególnie u autorów hiszpańskich, gdyż wedle langbehnowo-ortegiańskich dywagacji ze względów rasowych Hiszpanie stanowią - obok Słowian - naród niższy cywilizacyjnie, w ich żyłach płynie bowiem krew ibero-rzymska. W dodatku Półwysep Iberyjski miał pecha i dostał się w ręce Wizygotów, których Ortega uważa za element niedostatecznie germański, gdyż z powodu swojej słabości rasowej ulegli Arabom w VIII wieku. Galia rzekomo dostała się pod władanie lepszego elementu rasy germańskiej i pobiła Arabów w 732 roku.

F. Wkład Ortegi w euronacjonalizm

 Jak to już zostało zasygnalizowane na początku przedstawiona przez Ortegę koncepcja stworzenia nowej Europy stanowiła dlań jednocześnie sposób na modernizację. Zgodnie z dialektyczną metodą, Hiszpania miała stać się bardziej hiszpańska poprzez poddanie się procesowi europeizacji. Budowanie narodu europejskiego stanowiło antidotum na hiszpańskie społeczeństwo masowe, prawdopodobnie także status Hiszpanii jako narodu masowego, skoro konsekwentnie wymieniał tylko trzy narody kulturotwórcze i nie było wśród nich jego ojczyzny. Ortega uważał, że jedyną szansą ocalenia kraju jest Europa i zawiązanie losu z jej przeznaczeniem. Mówiąc krótko: europeizacja oznaczała dla niego metodę, aby stworzyć Hiszpanię ex nihilo raz jeszcze. Jego celem była nowa, witalna Hiszpania, urzeczywistniona przez zrewidowanie hiszpańskiego systemu zainteresowań, pragnień i myśli oraz patriotyzmu, który powinien odznaczać się krytycznym podejściem do własnego narodu i przedstawiać projekt stworzenia nowego ideału moralnego. Możliwe, że kierując się swoimi rasistowskimi przesądami Ortega wierzył, że integracja z Europą oznaczać będzie także wzmocnienie Półwyspu Iberyjskiego poprzez pozyskanie nowych germańskich genów z Anglii, Francji i Niemiec, dzięki wolności swobodnego osiedlania się. W każdym razie uważał, że reforma hiszpańskiej mentalności wymaga, aby jej obywatele zwrócili się ku Europie i obudzili w sobie euronacjonalistyczne emocje:

 Mój liberalizm wymaga następujących rzeczy: bardziej niż Hiszpania interesuje mnie Europa, a Hiszpania interesuje mnie tylko o tyle, o ile duchowo zwiąże się z Europą. Jestem jednak patriotą, ponieważ moje hiszpańskie emocje, z całym ich duchowym dziedzictwem, są jedynym środkiem, który został mi dany, abym stał się Europejczykiem.

 Koncepcję Ortegi zreferowaliśmy obszernie między innymi dlatego, że porusza ona większość kwestii związanych z pierwszym etapem procesów transformacji, które dokonały się w Europie w XIX wieku. Filozof ten proponuje ich całościowe rozwiązanie, do którego krytycznie odniesiemy się w końcowej części tego rozdziału. W tym miejscu należy wspomnieć, że jego koncepcja mas spotkała się z dużym zainteresowaniem - afirmacyjnym i kontestującym - ze strony przedstawicieli innych nurtów zmagających się z rozwiązywaniem problemów wynikających z procesów transformacji. Jego krytyka społeczeństwa masowego została entuzjastycznie przyjęta przez antyegalitarne środowiska poza Hiszpanią, co wynikało z błędnego odczytania jego poglądów. W samej Hiszpanii epoki Franco trwała gorąca dyskusja pomiędzy tymi, którzy widzieli w nim wielki hiszpański intelekt, a sceptykami dostrzegającymi w jego koncepcjach radykalny laicyzm, liberalizm i wrogość wobec państwa narodowego. Ortega, głównie ze względu na krytykę indywidualizmu, był także wielokrotnie publikowany w III Rzeszy. Należy ponadto do autorów niezwykle popularnych w kręgach masonerii, która przypisuje sobie rolę ortegiańskich kulturotwórczych elit ze względu na swój progresywistyczny kierunek. Krytycznie odnosili się do jego koncepcji marksiści, którzy w idei buntu mas widzieli przejaw reakcji liberalnej burżuazji okresu imperializmu na wzrost świadomości politycznej i rewolucyjnej coraz bardziej burzących się przeciwko kapitalizmowi mas pracujących. Potępienia społeczeństwa masowego z pozycji elitarnych nie pochwalał także katolicki pisarz Romano Guardini, który stawiał sobie za cel zrozumienie tej nowej formy społeczeństwa, ściśle związanej z kwestią techniki, planowania i regulowania życia zbiorowego. Guardini wskazywał, że społeczeństwo masowe może stać się szansą, aby człowiek potrafił głębiej dostrzec związki łączące go z innymi ludźmi i brał aktywną odpowiedzialność za swoje najbliższe otoczenie.

M. A. Wielomscy

"Nowoczesność, Nacjonalizm, Naród Europejski"

.http://www.czasgarwolina.pl

 Ilustracje z Internetu: obrazy Pawła Veronese, Jakuba Tintoretta, Jerzego de Chirico, Józefa Arcimboldo, Rene Magritte'a, Zdzisława Beksińskiego, Diego Velasqueza, Jacka Pałuchy, Jerzego Dudy-Gracza.

.